Kanał nie zagraża Mierzei (listopad 2008)

Instytut Badań Wodnych Polskiej Akademii Nauk przedstawił liczące ok. 200 stron wyniki badań skutków budowy kanału przez Mierzeję i toru wodnego na Zalewie Wiślanym. Badano wpływ falochronów na stabilność brzegów Mierzei, obecność metali w osadach dennych Zalewu i groźbę zasypywania toru wodnego w poprzek Zalewu. Wyniki są jednoznaczne - zagrożeń nie stwierdzono!

 

 

Wczoraj (29 października) w siedzibie Instytutu Badań Wodnych Polskiej Akademii Nauk w Gdańsku przedstawione zostały wyniki badań niektórych skutków budowy kanału przez Mierzeję.
Prezentujący wyniki badań doc. Marek Szmytkiewicz na początku rozprawił się z mitem o wpływie kanału na warunki hydrologiczne: - Kanał o głębokości 5 m i szerokości 25 m stanowi zaledwie 2,47 proc. powierzchni przekroju Cieśniny Bałtijskiej. Nawet gdyby nie było śluz i żadnej kontroli przepływów, jego wpływ na wody Zalewu będzie znikomy - stwierdził prelegent.

Mierzeja nie zostanie rozmyta
Groźba rozmywania Mierzei ma związek ze zmianami falowania, będącymi skutkiem pojawienia się nowej przeszkody: falochronów chroniących wejście do Zalewu Wiślanego. „Pole falowania” przeanalizowano na podstawie analizy danych z okresu od 1958 r. System badania falowania na Bałtyku to już 385 440 jednostek badawczych. Wybrano te, które mogą mieć wpływ na brzegi Mierzei, gdy pojawią się falochrony kanału. Efektem falowania są ruchy rumowiska (osadów dennych). Występują one w odległościach do 50 m od linii brzegowej i jeszcze intensywniej ok. 160 m od brzegu. W odległości ok. 400 m ruchy rumowiska ustają. Ponadto, w odległości 450 m od brzegu głębokość morza jest wystarczająca i nie ma potrzeby budowania i utrzymywania toru wodnego. Stąd sugestia, by falochrony sięgały 450 m w głąb morza.
Wielkość osadów dennych - po zbilansowaniu osadów przenoszonych w jedną i drugą stronę (na zachód i na wschód) - według naukowców IBW wynosi ok. 16 tys. m sześciennych rocznie (Wisła rocznie wyrzuca ok. 2 mln m sześc. osadów). To ponad dwukrotnie mniej niż zakładali autorzy Studium Wykonalności. W efekcie tych ruchów w ciągu 10 lat na zachód od kanału ubędzie ok. 20 metrów Mierzei, a na wschodniej tyle samo przybędzie. To bardzo małe wielkości, nie zagrażające stabilności Mierzei i jej plażom, możliwe do bieżącej korekty (zdaniem naukowców, wystarczy raz na 10 lat).
Ruchy rumowiska będą odczuwalna dla brzegów w promieniu zaledwie jednego kilometra od kanału.

Nietoksyczne dno Zalewu
Naukowcy pobrali 10 próbek z dna Zalewu wzdłuż toru przyszłego kanału. Szukano w nich metali: arsenu, chromu, cynku, miedzi, kadmu, niklu, ołowiu i rtęci - czyli tych, które ustawowo są w takich sytuacjach badane. Wyniki są jednoznaczne: w osadach są jedynie śladowe - wielokrotnie poniżej norm - ilości metali.
To otwiera drogę do dyskusji nad wykorzystaniem tych osadów. Szkodliwe nie mogłyby być użyte w żadnej formie. Naukowcy się tą kwestią nie zajmowali, ale dyskusje w innych gremiach (m.in. w zespołach zajmujących się programem zabezpieczenia przeciwpowodziowego Żuław) mówiono m.in. o ziemi na podnoszenie wałów przeciwpowodziowych. Pojawiają się także pomysły budowy sztucznych wysp na Zalewie.
Na dziś ważniejsze jest inne badanie, które wykazało, że dno Zalewu jest „mało ruchliwe”. Co to oznacza w praktyce? Ano, że raz wykopany tor wodny przez wiele lat nie będzie musiał być pogłębiany. Z jednej strony wynika to z niewielkich ruchów wody w strefie przydennej, z drugiej strony ze struktury osadów. Poza strefą przybrzeżną, gdzie jest bardziej lotny piasek, są to namuły gliniaste i gliniasto-pylaste. Ruszyć je może tylko woda pędząca z prędkością ok. 1 m na sekundę. Rzeczywiste zmierzone prędkości wody nie przekraczały 0,5 m/sek., a w osi kanału 0,2 m/sek.

Wnioski
Naukowcy, dodając tzw. margines błędu, stwierdzają, że:
- falochrony powinny wychodzić w morze na odległość 450 metrów,
- zmiany linii brzegowej będę występowały w promieniu jednego kilometra od kanału, a ich głębokość wyniesie od 10 do 40 metrów,
- na torze wodnym na Zalewie Wiślanym będzie powoli osiadała zawiesina, którą trzeba będzie usuwać raz na 10 lat,
- urobek z dna Zalewu Wiślanego nie zawiera szkodliwych metali.

W dyskusji po przedstawieniu raportu dyskutanci - najczęściej naukowcy i praktycy z różnych instytucji - podnosili, że wybrany model dla badania falowania nie jest zbyt adekwatny do sytuacji na Bałtyku (bardziej sprawdza się na większych akwenach). Nie badano też obecności w osadach dennych np. węglowodanów chlorowanych. Badania nie obejmowały też rzeki Elbląg.

JERZY WCISŁA
*Jerzy Wcisła jest przedstawicielem marszałka województwa Jacka Protasa w konsorcjum powołanym do budowy kanału przez Mierzeję.